Do M. S. G
Miewam sny, że mię kochasz – będziesz cię to gniewać?
Daruj marzeniom sennym:
Mogę się twej miłości tylko w śnie spodziewać-
I płakać w świetle dziennym.
Więc bierz mię, Morfeuszu! Za sprawą swej mocy
Wnet mnie unieprzytomnij;
Co za szczęście niebiańskie, jeśli sen tej nocy
Wczorajszy sen przypomni!
Pono sen – brata śmierci – dają nam anieli,
Iżby zgonu był znakiem;
O, jakże pragnę umrzeć czym prędzej, jeżeli
To jest nieba przedsmakiem!
Rozchmurz się, niech twa główka przyjaźnie mi skinie;
Czy możesz zemsty żądać?
Zgrzeszyłem snem? Więc za tom skazany – jedynie
Z daleka cię oglądać.
I nie sądź, że pokuta będzie nie dość sroga,
Skoro cię ujrzę we śnie,
Bo czyż – z marzeń o tobie gdy się obudzę, droga-
Nie cierpię dość boleśnie?
Przekład: Czesław Jastrzębiec-Kozłowski