Pisali fiołkiem i pokrzywą
Pisali fiołkiem i pokrzywą
Zapachem gorzkim
Upływającego życia
Mówili: przyjdź
Nie przyszedł
Wychodzili przed wymyty próg
Przysłaniali oczy
Powietrze było pełne
Bocianich skrzydeł
Powrotów
W południe rozsuwali żółte kłosy
Wypatrywali pośród przepiórczych gniazd
Każdy mak
Miał w rozgiętych płatkach
Niecierpliwość
Potem – podnosili głowy
I liście
Podzwaniające śmiercią
Opadały
Na wyczekujące oczy
Śnieg przysypał najlżejszy ślad
Czekali
Dokąd sznureczek dni
Nie zawiązał się łądnie
W pętlę
Na której można nie żyć