Do księdza plebana
Można przestać na małym, mój księże plebanie,
Dogodzić miernym chęciom, na to zawsze stanie,
Byle tylko mieć chęci ona roztropnej wodzy,
W jakimkolwiek bądź stanie, nie będziem ubodzy.
Czegoż „trzeba istotnie? Zaprawdę niewiele,
My się zbyt kochający, my nieprzyjaciele,
My jesteśmy nieszczęścia naszego działacze.
Ów głupi, co świat posiadł, a posiadłszy płacze,
Bo już nie miał co posiąść. Niechby Jowisz zatem,
Chcąc go więcej szczęśliwym czynić i bogatym,
Stworzył jeszcze świat drugi, a właśnie dla niego,
Posiadłby go i płakał, iż nie masz trzeciego.
Nie posiądziem my świata, Aleksandry nowe,
A choćbyśmy posiedli cały lub połowę,
Gdy nie wiemy, w czym miara i jak miara bywa,
I tak by nasza istotność była nieszczęśliwa.
Nie to, co mam, szczęśliwi, choć w wszystko opływam,
Lecz to, jak miarę dzierżę i jak jej używam,
Różnicę czyni; żądza mierna, rozżarzona,
Grosz cichy troskliwego znosi milijona.
Więc i groszem kontenci, gdy z podściwej pracy,
Jak niegdyś Kochanowski, a przed nim Horacy
Użyjmy dobrej chwili; mimo zdania gminne,
Śmiechy, żarty, zabawki czułe a niewinne
Niechaj liczbę zbyt małą dni naszych przedzielą.
Źli silą się weselić, dobrzy się weselą.
Święta cnoto, tyś nie jest ponura i dzika,
Tobie niosę ofiary wśród mego chłodnika,
Ofiary niegdyś łatwe, winą naszą trudne,
Umysł bez uprzedzenia, serce nieobłudne.