Polska poezja

Wiersze po polsku



Księgi pierwsze – Pieśń XV

Nie za staraniem ani prze mą sprawę,
Miła, po tobie znam taką postawę;
Szukaj, jako chcesz, nie najdziesz przyczyny,
Chyba żeć milszy podobno kto iny.

A ja co mam rzec? Nie chcę się przeciwić;
Temu się jedno nie mogę wydziwić,
Skąd tę niestałość białegłowy mają,
Że się jako wiatr letni odmieniają.

Niedawne czasy, gdy mię poczytano
W liczbę fortunnych i za tego miano,
Który mógł wszystko otrzymać u ciebie,
A mnie się zdało, żem był wszystek w niebie.

Dziś inne wiatry przeciwko mnie wieją,
Straciłem wszystko za raz i z nadzieją;
Nie wiem, co mię za wiedźma osypała
I lichem zdradnych słów uczarowała.

Niech ci się, miła, wszystko dobre wodzi,
Z kimkolwiek przestać twoje serce godzi;
Ale rozeznać umiej przyjaciela,
A trudno naleźć masz jednego z wiela.

Nie dufaj temu, kto gładkość miłuje,
Bo ten na słabym gruncie się buduje:
Słońce jednako i padnie, i wschodzi,
Nam zawżdy z laty cokolwiek odchodzi.

A gdy czas przyjdzie ostatniej potrzebie,
Ledwe się najdzie, kto ciało pogrzebie.
Takiem ja chcę być przyjacielem tobie;
Lecz wolę, że ty płaczesz na mym grobie.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Księgi pierwsze – Pieśń XV - Jan Kochanowski