Polska poezja

Wiersze po polsku



Spóźniony słowik

Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji, Bo pan słowik przed dziewiątą miał być na kolacji. Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma, A tu już po jedenastej – i słowika nie ma! Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie, Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie, Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku, A na deser – tort z wietrzyka w księżycowym blasku. Może mu się co zdarzyło? Może go napadli? Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli? To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek! Piórka – głupstwo, bo odrosną, ale głos – majątek! Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze… „Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!” A pan słowik słodko ćwierka: „Wybacz moje złoto, Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!”


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Spóźniony słowik - Julian Tuwim