Polska poezja

Wiersze po polsku



Conan i Coco

Dążyć – jak pragnęła Chanel – by kobieta nie wiodła zapachu

Róży, a żyła życiem przestępczym w syntetycznych perfumach,

Które oddadzą koszmar fali pod jej skrzypiącym kostiumem.

Ona tak chciała zacząć się w dotyku – jako głębia kontynentu

Odkryta przez wikingów. Byś mówiąc do niej wiódł zmiażdżonymi

Ustami wzdłuż linijki, którą ci podtyka z głębi oczu

(ten mnie uwiedzie, i niech będzie potworem).

Ona tak chciała trzymać krótko własną załogę: serce! Melduj o odległości

Od boi! Na morzu inaczej bierze się skalpy – każdy buntownik jest o łeb

Czulszy, by dobrać się do smutków kapitana. Ty – snuj bunt potajemnie:

Widzę ziemię! Mów w czasie burzy.

I spal dźwigi portowe, spal poranne mdłości, pal wieżę z zegarem, pal to,

Co nazwali miłością.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (3 votes, average: 4,00 out of 5)

Wiersz Conan i Coco - Kamil Kwidziński