Polska poezja

Wiersze po polsku



W oliwnym gaju

W oliwnym gaju, gdzie pachną jaśminy,

Perłowe lilie i szkarłatne róże,

Nad cichym morzem barwy złotosinej

Od słońca, co się paliło w lazurze,

Dzieło od bogów natchnionego dłuta,

Afrodis stała z marmuru wykuta.

Naga, z uśmiechem boskim, na pół senna,

Czysta, jak kiedy z wód wytrysła piany,

Stała wieczyście pogodna, kamienna,

A marmur w słońcu lśnił bladoróżany…

Jej piękna w ludzkim nie wyrazić słowie,

Jej pięknu sami dziwią się bogowie…

Oliwnym gajem w miedzianej zbroicy,

Ku morskim brzegom grecki młodzian kroczył,

Włócznię z jaworu kołysał w prawicy,

Z hełmu się kity długi strumień toczył;

Widna mu z oczu i z ciała postawy

Odwaga, siła i dumna chęć sławy.

Na bój szedł straszny… Jako sępów stado

Napada gniazdo śmiałego sokoła:

Tak Pers, ogromną ruszywszy gromadą,

Peloponezu chce zagarnąć sioła –

Ale napotka mężne Grecji syny,

Okute tarcze, ostre rohatyny.

On naprzód z roty wystąpił orężnej,

Aby zobaczyć, czy na morzu w dali

Perskich okrętów nawały potężnej

Nie widać pysznie płynącej po fali,

Jak łabędź, co się skrzydlaty kołysze –

Opodal idą jego towarzysze.

Oto po morzu, jak chmury po stropie,

Śmierć przynoszące nawy Persów płyną;

Tłum wielki, zbrojny i w łuki, i w kopie,

Nieprzeliczony, jak gwiazdy w noc siną,

Gdy miesiąc srebrny nie świeci na nowiu,

A od gwiazd rojno na niebios pustkowiu.

Lecz jako zorza krwawo powstająca

Spędza ze stropu nocy złote błyski:

Tak Grecja, sławą podobna do słońca,

Rozproszy wroga ostrymi pociski.

Ares na walkę powiedzie ich zgubną,

Da laur tryumfu lub śmierć wiecznie chlubną…

Pójdźcie, najeźdźcy! On pierwszy umoczy

W krwi waszej dziryt!… Chciałby biec przez fale!…

Wtem rozognione uderzył mu oczy

Marmur, na słońcu błyszczący wspaniale…

I wszystka krew w nim płomieniem zażegła,

Z żył mu się w serce stoczyła i zbiegła.

W hymnie wspaniałym czarowna przyroda

Wielbiła piękność bóstwa niezrównaną,

Śpiewa ją morza szafirowa woda,

Śpiewa ją niebo i barwą różaną

Śpiewają kwiaty… Bóstwo śnieżnołone

Stoi zaklęte w marmur, uwielbione…

I Grek odrzucił swój dziryt stalony,

Zerwał hełm z czoła długą zdobny kitą:

Żądzą płomienną miłości palony

Krzyknął, przed boską stojąc Afrodytą:

„- Za jeden uścisk twój, bogini złota,

Zapłacę chwałą mojego żywota!…”

I dziw!… Ożywia się posąg kamienny,

Usta rumienią, oko blaskiem pała,

Łono faluje i z zadumy sennej

Bogini budzi się różowobiała…

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

A jego bracia milczący leżeli

Na piersiach wrogów i na piersi krwawej…

Bogini piękna nie wyrazić w słowie;

Jej pięknu sami dziwią się bogowie.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz W oliwnym gaju - Kazimierz Przerwa-Tetmajer