Dalmacja
I. Góry
Kamienie, kamienie,
daleko,
szeroko,
osiołki spłoszone
po drogach się wloką
powoli,
powoli,
ciężarem stłoczone,
u szyi,
u szyi
telenta się dzwonek,
nad przepaść się tłoczą
przestrzenią spłoszone,
u szyi,
u szyi
telenta się dzwonek.
II. Zatoki
Od szumiących fal zatok
serce mi ogłuchło,
napełnione przestrzenią
błękitem napuchłą.
Słowa szare jak skały,
niepotrzebne, huczące,
przetapiały się w złoto
w lawie słońca gorącej.
Krew pokryła się pianą
przelewaną z błękitów,
przeogromnych, stopławnych,
niebieskiego sufitu…
szum…
III. Noc na morzu
Morze jest w nocy czarne – błyszczy czernią –
atrament Boga rozlany na ziemię
i lśniącą taflą bezfaliście skrzepły;
świeci w bezruchu aksamitem miodu…
Oczy krewetek białe – łzawy fosfor –
latarnie denne, śpiewające światła.
Białe księżyca ostrze zimnozmienne
rozcina smołę na mieniące smugi…
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
płyńmy…
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
sznury białe powietrza płyną z palców,
budzą ranami bieli ciszę głębi –
smutek i groby zatopionych krain
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
w dole spowite noce czarną krepą,
wkute księżyca światłem w czarnobarwie…
w ramy faliste kamienistych brzegów…