Próba uniknięcia Pojęć
Opętało mnie piekło. Gdzie indziej miałbym cię odnaleźć
albo stworzyć? W środku nocy dzieje się niewiele i dokładnie
wszystko o niewłaściwej porze wybiega z ram na śliską taflę
rozświetlonych ulic. Znów pukali do mnie świadkowie, obiecywali:
Jezus przygarnie cię z powrotem jeśli przestaniesz dogadywać się
z diabłem. Póki co jest nam dobrze, ja przymykam oko na głębokie
zmarszczki, a ty pozwalasz zapijać ból do chwili, kiedy już tylko ćmi
w niewypełnionej żadną myślą przestrzeni pomiędzy ciałem a duszą
(z ubytkiem której jest mi coraz ciężej podnosić się z kolan).
Nie pytaj skąd wracam. Dobrze wiesz, że każdy sen kończy się
plażą. W butach przynoszę ślady i odciski, których nie mogłem
nikomu zostawić. Morze znów nie dostarczyło listów chłopcu
Nabitemu w butelkę.