Pogoda odświętna
Z połowy wysokości wzgórza oglądane miasto
Nawet mnie niebo nie widzi niebo się oparło
O co wyższe kominy wypełnione dymem
Ja pozostaję za krawędzią cienia
Grzech został w mieście grzech jest sprawą miasta
Bardziej niż moją barbarzyńcy się
Zasadzili tu w krzakach rónolegle ze mną
Wspólną mamy nienawiść ale tylko oni
Zejdą zrównają z ziemią a ja będę patrzył
W oczy wysoko osadzone na włóczniach
