Madrygał
Wdzięczne oczy, złote lampy, blasku jedyny –
palcie mi się, świećcie mi się długie godziny.
Niechaj księżyc brocząc w srebrze po niebie kroczy,
niechaj słońce w własnem złocie po niebie broczy –
– wy się palcie wdzięczne lampy, do dna oliwy,
po was noc mi gwiezdna nie cud, słońce nie dziwy.
Niechaj księżyc w srebrnych kolcach rozbłyska nocą,
niechaj słońca złote kolce w oknie migocą –
– okiennice pozasuwam, zamknę na wieki,
w waszym ogniu oślepione zmrużę powieki.
Niechaj księżyc cebrem leje potoki srebra
niechaj słońce złoto leje z jasnego cebra –
– dla mnie ciemność, gdzie cię niema, blasku miłosny,
nie różna mi noc ode dnia, zima od wiosny.
Niechaj księżyc stroi ziemię w srebrzystą larwę,
niechaj słońce stroi ziemię w tęczową barwę –
oczy moje, serce moje, zgasną nad ranem
przepalone światłem szczęścia, światu nieznanem.
własnym