Śpiew słowika
Białe trawy z wiatrem płyną, dachy lśnią grynszpanem,
słowik skryty w drzew obłokach wykwita pytaniem…
– I pyta się srebrno-szklanie, nutą słodką, śmigłą,
co łagodnie w niebo wnika kryształową igłą..
I jeszcze się pyta szklanic, cicho i nieśmiało,
a dźwięk spada srebrną, słabo wypuszczoną strzałą…
I znowu się pyta jasno, a ostatnie słowo
zatrzymuje się na niebie świecąc diamentowo..
I znów jeszcze raz się pyta, a wyniosłość dźwięku
jest jak sztylet samobójczy, podniesiony w ręku…
I znów pyta się uparcie, wstrzymuje łzy ptasie,
kryje oczy mgłą zasnute w siwych piór atłasie…
Białe trawy z wiatrem płyną, drzewa błyszczą śniedzią,
– Bóg pytaniem urzeczony, zwleka z odpowiedzią…
– Bóg pytaniem urzeczony, zwleka z odpowiedzią…