Polska poezja

Wiersze po polsku



Do ciebie – za sto lat

Do ciebie, co w sto lat urodzony zostaniesz

Po tym, jak ducha wytchnę w ciszę,

Aż z głębi, z wnętrza, jak na śmierć skazaniec,

Ja własną ręką piszę:

– Miły! Nie szukaj mnie! Pozmieniały się mody.

Już i ze starców nikt mnie nie pamięta.

– Usta nie sięgną! – Oto przez letejskie wody

Para mych rąk wyciągnięta.

Widzę twe oczy, dwa rozgorzałe ogniska,

W grób świecą mi, w piekło zatraty,

I tę, co ręką nie drgnie, widzą z bliska,

Umarłą przed stu laty.

W ręku mam – prawie jakby garstkę pyłu –

Wiersze me! – Widzę: brniesz przez wichry szumne

Szukając domu, gdzie się urodziłam,

Albo – gdzie umrę.

Po drodze na kobiety – żywe i szczęśliwe –

Gdy spojrzysz, ja aż rosnę, zachwycona,

Słysząc twój głos: – Oszustki! Wyście, wy, nieżywe!

Żywa jest tylko ona!

Jak ochotnik, służyłem jej z własnej ochoty!

Znam każdy sekret jej, każdy pierścionek!

Wy, obdzieraczki zmarłych! Te klejnoty

Jej zostały skradzione!

O, sto pierścieni mych! Aż w trzewiach na dnie

Skręca mnie skrucha, dotąd niebywała,

Żem tyle ich rozdała, gdzie bądź, jak popadnie,

A ciebie się nie doczekała!

I jeszcze smutno mi, że to dziś przecież,

Dziś wieczór, szłam tak długo wprost przez pola

Za spadającym słońcem – i naprzeciw

Tobie – za sto lat.

Idę o zakład, że i skląć byś mogła mi

Przyjaciół, których skrywa mgła grobowa:

– Tak, czciliście ją wszyscy! A różowej sukni

Żaden nie podarował!

Kto mniej dbał o swą korzyść? – Nie, korzyści

Swej się nie zaprę. Co, zabijesz mnie? – więc po co

Kryć, że od wszystkich wyłudzałam listy

I całowałam nocą.

Powiedzieć? – Powiem! Niebyt – rzecz umowna.

Jesteś mi teraz najgorętszym z gości

I tej, co wśród kochanek lśni jak perła cudowna,

Wyrzekniesz się – dla kości.

Przełożył z rosyjskiego

Robert Stiller


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Wiersz Do ciebie – za sto lat - Marina Cwietajewa