Polska poezja

Wiersze po polsku



Siedem początków

I

Wychodząc z miasta, gdzie mrowią się budowlańcy, nowoosiedleńcy, nuworysze,

Każdy chce być na wierzchu, liznąć szczęścia, ciężko dysząc,

Upewnić siebie, że piekło niestraszne – –

O najzuchwalsza z kobiet, duszo moja,

Nie podnoś dumnej głowy wyżej,

Ponad miasto,

Ponad ziemię.

I nie oglądaj się za siebie!

II

Wychodząc z miasta,

Gdzie ktoś tam kogoś pokochał

Prawie bez słowa,

Gdzie ktoś grał komuś najlepszą z Mozartowskich sonat,

A fortepian był rozstrojony,

Nos Erosa stłuczony, krótszy o połowę,

I złuszczyła się pozłotka z Orfeusza na płóciennych tomach – –

O, proszę cię, bez potrzeby lub w potrzebie

Nie oglądaj się za siebie!

III

Wychodząc z miasta,

Gdzie świętowano urodziny, hołdowano nakazom mody,

Gdzie, spotkawszy się na mszy za duszę, mawiano

„O, dawnieńkośmy się nie widzieli”, wino pito,

Żuto winogrona na osłodę,

Gdzie chorowano na chandrę i raka,

Dzieci zabijano w łonie, coraz prościej i pewniej,

Lecz hucznie oblewano narodziny chłopaka –

Proszę, proszę, nie oglądaj się za siebie!

IV

Wychodząc z miasta,

Gdzie chełpiono się obfitym stołem, strojem i pantoflami,

Pytano jeden drugiego „po co mi to potrzebne?”

Albo „co mi to wszystko daje?”,

Dowodzono, że dobru toruje się drogę kułakami,

Aż ono porządnie okrzepnie –

O, nie oglądaj się, moja duszo,

Kiedy za tobą to wszystko,

Patrz przed siebie, byle nie za nisko!

V

Wychodząc z miasta,

Na które obejrzała się jednak żona człowieka prawego,

Bo nie wszystka miłość ostygła,

Bo wspomnień serce nieme broni,

Nie każda zgubiła się strzała,

Nie każda nić pękła w wytężonym biegu – –

Ale ty, duszo moja, ty, duszo, o tym zapomnij!

VI

Wychodząc z miasta,

W którym złoci się jeszcze choćby jedna kopuła

I jeden bodaj dzwon zapewnia z wieży wysokiej o tym,

Że nie wszystkie przepadły słowa

I nie każda łza w pył się zmienia lub w wodę – –

Ale ty, ja proszę, nie odwracaj głowy,

Bo wtedyś w słup soli zastygnąć gotowa!

VII

Wychodząc z miasta,

Już zapadłego w sobie, leżącego w popiele,

Gdzie nie ma kto nawet opłakać czyjegoś ziemskiego końca – –

O, nie oglądaj się, duszo moja,

Zapomnij, bądź głucha i ślepa jak ziele,

Kiedy Stwórca wywodzi cię z miasta twojego ojca.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Siedem początków - Olesia Nikołajewa
« 
 »