Polska poezja

Wiersze po polsku



Moja cygańska

We śnie mym – żółte ognie,
i krzyczą przez sen:
‚Poczekaj, poczekaj –
ranek jest mądrzejszy!
Ale rankiem znów nie tak,
nie ma tej radości:
albo palisz na czczo,
albo leczysz kaca.

W knajpach – tam zielone szkło,
i białe serweteczki –
raj dla żebraków i błaznów,
dla mnie jest to klatka…
W cerkwi smród i półmrok w krąg.
diacy kadzą kadzidłami…
Nie, i w cerkwi wszystko nie tak,
wszystko nie tak jak trzeba!

W pośpiechu wbiegam na górę,
oby się tylko nic nie stało, –
a na górze stoi olcha,
a u jej podnóża wiśnia,
gdybyż zbocze owinąć bluszczem –
byłaby to radość,
gdybyż jeszcze zrobić coś…
Wszystko nie jak trzeba!

Biegnę po polu wzdłuż rzeki:
więcej światła – ciemno, nie ma Boga!
W szczerym polu rośnie bławatek,
długa droga.
A wzdłuż drogi gęsty las
z babami-jagami,
a na końcu drogi tej –
szafot z toporami.

Gdzieś konie tańczą w takt,
od niechcenia, płynnie,
Wzdłuż drogi wszystko nie tak,
a na jej końcu podobnie,
I nie cerkiew i nie knajpa –
nie ma nic, chłopcy…


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Moja cygańska - Władimir Wysocki