Erotyki
UCZĘ SIĘ
Uczę się Twoich oczu
Włosów, rysunku dłoni
(bawełnš spiętych)
Odkrywam ciepło tętnic Mózgu
Przelewajšcych Do
Krwi wzburzony oddech.
Czuję, Jak
Umiech niknie Z
Kolan w bólu majšcym smak
Cierpkiego bzu. W
Kołysaniu bioder wyczuwam ciało
Wyładowaniu bliskie, zachwytem krtani
Poczęte, w stężeniu mięni uparte,
Szczerociš zębów przebudzone.
Nie jeste idolem Z
Filmu o królewnie, Ani
Kopciuszkiem uszczęliwionym bajkš.
Bo uczę się Twoich ramion,
Piersi, brzucha, A
Kiedy już utrwalę w pamięci
Emocjonuję odruchy, powracam do rzęs.
Kształtem mojej wyobrani jeste, Gdy
Obłoki odchodzš I
Spinkę gubię, Od
Koszuli, którš lubisz.
( z tomiku Helskie Pory Roku ) )
ZBLIŻENIE
Dlaczego pytasz o deszcz?
Nic nie zostało z kropel
Chmury też odbiegły
Zmierzchem
Zamyka dzień popołudnie.
Opór zachodzšcego słońca
Pokonała zamknięciem powiek,
Myl zatrzymała się Na
Banalnym zbliżeniu ust.
Dotyk wyjanił wszystko.
( z tomiku Helskie Pory Roku ) )
DORZECZNOĆ CIEBIE
Niedosyt Ciebie – Jest
Dorzecznociš faktu. Ależ
To miesznie brzmi, Jako Tak
Sztucznie, niepewnie, nieprawidłowo Po
Polsku.
To ma być wiersz?
Zastanawiajšce, Jak
Łatwo uwierzyć słowom, Czy
Zawikłany sens zapamiętujesz lotem trzmiela?
Mówisz – nie wierzę w Carpe diem
Nie liczyłam, nie pamiętałam, nie sšdzę itp.
To nie tak.
W i e s z? Włanie to, Jest;
Utrwalaniem powiek, skóry, ust.
Tak naprawdę problemu gordyjskiego
Nie rozcišł miecz Damoklesa,
Uczynił to Aleksander Macedoński.
Może jest, gdzie W
Głębi wzroku ukryte dno doznań, Wobec
Których Ż y c i e To
Nędzna imitacja Bytu.
Odejd więc-nie licz Na
Mnie, nie oczekuj na cud.
To mówiš palce czujšc oddech, Tak
Przenika ciepłem dreszcz dłoni. Tak
Mija kolejna minuta
Dotyku poetyckiego witu.
( z tomiku Helskie Pory Roku ) )
RACHUNKI
Kiedy
Połšczš się plus Z
Minusem
Dwa wiaty W
Jednym cieniu
Wielokrotnoć W
Jednoci
Niespełnienie W
Spełnieniu-
Sumš będzie Nie-
Skończonoć miłoci.
( z tomiku Helskie Pory Roku ) )
MUZYCZNE KROPLE
Zapas utraconych złudzeń, Tyle
Znaczy co Nic.
Cóż otrzymasz z krwi, Jeli
Wykrzepnie surowicę nagi płyn
Lepiej ja użyć Do
Przypieszenia oddechu, Gdy W
Tobie jeszcze goršca I
Zdolna myl głęboko dršżyć Do
Zapomnienia, kochania, do kresu
Sił.
Nie wzruszy wyobrani dotyku
Obraz, jeli W
Otwartych dłoniach zamknie
Przebudzenia dreszcz
Najważniejsze To
Chcieć. Dodaj odwagi palcom
Szczyptę nadziei przyklej Do
Rzęs I
Pień ustom podaj, Jak
Nuty zapomnianej melodii
Spadajšc z dachu W
Rynnę wydzwonił deszcz.
( z tomiku Helskie Pory Roku ) )
TUTAJ
Czy pamiętasz Jak
Wiatr, rozszarpywał zielonoć lici
Jak szarpał beztrosko harmonię drzew, Jak
Łkała Noc, przerażona
Płaczem chmur…
Nie pamiętasz
Nie pamiętasz, Bo
Wędrowała po gwiazdach, W
Ciemnym kręgu Nieba
Zniewalajšc przestrzenie snu.
Wracaj-prosiłem
Wracaj. We W
Dłonie przypieszony
Oddech I
Drżšce usta, Wracaj TU. Bo
Kosmos, To
Niewymierzalny sznur ciemnoci, A
Ja Jestem.
( z tomiku Helskie Listopady ) )
LEKCJA ANATOMII
Czy akceptujšc Wejcie-
Zgadzasz się Na
– Zwyczajowy wstyd
– Napięcie ust
– Długi bezdech
– Ruch niecierpliwej dłoni?
Bo zanik wysokiego C
Przechodzšcego W
Alt, to tylko wist powietrza.
Dwięk kontrastuje Z
Harmoniš Twoich ust
Lękiem O
Jutrzejszy wit Z
Nie domalowanš powiekš
Podwiniętš rzęsš,
Pulsowaniem skroni…
( z tomiku Helskie Listopady ) )
SZARADA
Być kochanym. Cóż
Wynika z tych słów, Jakš
Treć przypisać drżeniu
Palców, oczekiwaniu skóry
Magii wzroku? Czy
Być Tym Wybranym, Do
Którego myl wraca rytmem
Wiersza, treciš deszczu I
Snów
Rozwišzywaniem kwadratury
Koła, Które
Obraca twoim i moim Czasem
Nie rozliczajšc Bólu. Czy
To oznacza BYĆ?
( z tomiku Helskie Listopady ) )
RETRORADIOTELEGRAM
Dokšd idziesz
Kołysaniem lici
Pluskaniem wody
Intensywnociš żonkili
– dokšd
Popatrz
Kropelkami nut deszcz
Zapisał na piasku melodię
Zanuć ze mnš – Zapamiętaj
Rozpiewanie ptaków
Sens słów
Westchnienie witu
Może warto?
M I J A N I E – To
Przeciwnoć kierunków
Krzyk zerwanej struny W
Maksymalnym rzucie energii
Czy To wystarczy na Życie?
Zaprogramowanš kartę Uczuć
Oddaj Cyborgom, Jeżeli
Nie potrafisz odczarować
Kosmicznej czerni, Po prostu
Wróć!
( z tomiku Helskie Listopady ) )
TROCHĘ LIRYKI
Biorę Ciebie znieczulonš
Głębokim snem, bezwolnš Na
Dotyk i dwięk
Biorę powietrze W
Płuca, wdycham Twój Tlen
Łykam linę Jak
Pies w niewoli
Wsysam pier W
Zęby czekam Na
Jęk…
Morderca słyszę kat; A
Za chwilę; Kochaj Jeszcze
Bierz całš.
Niby wołasz pomocy, Choć
Nie odpowiada Nikt
Pusto I
Już nie boli. To
Podwiadomoć Z
Gwałtownociš pirata
Dławi uczuć sznurem I
Wiesza w lustrze. Jej
Siłš jest energia Milczenia
lepota obyczajów, mur zasad Ze
Słów i praw Chemii Albo
Fizyki. No
Chod, przytul Jeszcze
Nie bój się brutalnoci żył
Już dobrze, dobrze, cicho, spij.
Łzy To
miesznoć, niemodny styl
Otwórz mała dłoń – może zostało W
Niej trochę liryki?
kwiecień85
( z tomiku Helskie Listopady ) )
PIESZCZOTA
Joannie J.
Gdyby była Bałtykiem
Miałbym nadzieję Na
Dotyk i słony smak ust.
Czasem pieciłbym przybrzeżnš falę
Zanurzajšc W niej dłoń Jak
Grzebień w twoje włosy.
Chłonšłbym do płuc wiatr
Mgłę niosšcy – marzšc, Że
Z krwiobiegiem znajdziesz drogę Do
Serca.
Zimš odwracałbym się plecami, Aby
Nie czuć chłodu morskiej bryzy, A
Czasami przekornie moczył nogi
Wirusom umożliwiajšc goršczkę Poezji.
Nie wiem, Czy
Lubiłbym Cię wiosnš, Bo
Kaprysy chmur W
Zawirowaniach powietrza I
Podmuchach burz le działajš Na
Mojš pogodę ducha.
Latem pieciłbym Cię całš
Wcierajšc delikatnie rozgrzany piasek W
Najtajniejsze zakštki. A
Jesieniš?
Cóż jesieniš słuchałbym opowieci
Bursztynu, spływajšcego z drzew W
Innych Erach.
Twoje zachłanne d a w a ć i b r a ć
Zapamiętuje każdym odruchem palców
Chociaż wiem, Że
Twego wiata nie zmienię wierszem I
Nie odwrócę biegu minionych chwil,
Mylę
M o r z e To Zrozumiesz…
( z tomiku Jeste morze )
ANATOMIA MIŁOCI
Jeli dotyk sprawia radoć skórze
Mięnie wprowadzajšc W
Drganie
Gładkoć dłoni koi ból, A
Krew kršży w kierunku marzeń
Znaczy, Że
Jeste bliski Absolutu
…a może tylko drań?
Odczuwasz szczeroć palców
Napięcie nerwów, I
Bez mylowego skrótu rzeczy
Nazywasz Po
Imieniu – jasnoć jasnociš
Czerwień barwš
Dwięk głosem nadziei.
Wštpliwoci zniknš przybliżajšc
Ideał Jako
Rodzaj faktów dokonanych;
Milczenia W Krzyk
Ciszę W Grzmot – Jak
Przepowiedziano!
( z tomiku Jeste morze )
POŻĽDANIE
Nie spełnianie się marzeń To
Rzecz jakby zwyczajna
To zamknięty Za
Wystawowa szybš Zbyt
Drogi obiekt, miejšcy się
Oblenie jak błazen Z
Dokonanego psikusa.
Sny spełnia tylko wyobrania.
Dotyk wprawia W
Drżenie każdy nerw. Gdyby
Się dokonało zostałby niedosyt, A
Jest tylko iskra rozpalajšca wzrok
Nuta nie zagranej melodii
Oszołomienie, Które mija.
( z tomiku Jeste morze )
KONCERT NA
ODROBINĘ CZUŁOCI I
WIERSZCZE
Małgosi P.
Jeste Jak
Dojrzały owoc jesieni Nie
Dosycona barwami uczuć.
Poczštkiem A
Może końcem fantazji
Łšczšcym niemiałoć słońca
Oplatajšcego promieniami licie
Drzew W sieć Babiego Lata.
A może to tylko złudzenia?
Drobny ruch brwi, drgnienie powiek,
Umiech obiecujš wszystko A
Za chwilę nie znaczš NIC.
Bo przecież istniejesz tylko Na
Odległoć dotyku, nieuchwytna Jak
Skowronek zawieszony nad łškš, Jak
Nie odnaleziony jeszcze, pokryty
Lenym mchem, rudawy rydz.
Nie wierzysz, Że
Znamy się wiele lat
Nie wiedzšc o Tym, Dlatego
Tak trudno mi przekroczyć barierę
Lęku, Aby
Zakończyć grę zdecydowanym;
Szach i Mat. A
Przecież wystarczy, Że
Odpowiesz odrobinš czułoci, Aby
Radoć wypełniła myli, A
Konik Polny zwyczajny wierszcz
Skrzydłami zagrał pień Mozarta, Której
Nuty Z
Lici Buskiego kasztana ułożył Na
Parkowym trawniku wrzeniowy wiatr.
Busko-Zdrój 99
( z tomiku Jeste morze )
PIOSENKA
To tylko gest, Po
Prostu czeć, To
Nie jest zakłamanie, Tak
Czasem jest
Kończy się pień W
Tytule; Oczarowanie
Było mi żal,
Kanapki, drink, Ale
Się zdecydowałem.
Wybacz ten styl
Nuda I spleen
Odchodzę-
Zwyczajnie zerwałem.
Nie pisz, Ja
Wiem, byłem złym snem.
Być może Trzeba
Przeczekać
Czułem się le, Jak
Ptak we mgle,
To prawda, Że
Trudno zrozumieć
(drugiego) Człowieka.
( z tomiku Jeste morze )
LISTY PO-EROTYZUJĽCE
1.
Czekałam długo. Niestety. Jeden,
Potem drugi kieliszek, dno…
Proza
Zapytasz po co? Na
Kogo. Otóż To.
Męska intuicja To banał.
Naiwne pytania, podniesiona brew
To POZA. Wiem. Cholerny kłam.
Nie rozumiesz kobiety!
Po prostu musiałam. Głono Nie
Potrafiłam, więc piszę, Że
NA CIEBIE!
Morze, powietrze, las
Zapach Niebieskich Migdałów
Po Juracie błška się SAM.
Banalne strofy raniš księżyc,
Cierń zazdroci serce, ręce szkło.
Przyroda-przygoda, psychiczny amok
To wszystko.
Więc czego chcę jeszcze?
Cóż. Jeżeli…To wróć…
Wiem, to niemożliwe. Wbrew
Pozorom jestem realistkš, Ale
Nie rezygnuję
2.
Nie spełniłe oczekiwań Drogi
Staruszku, kochanek Z
Ciebie mierny
Więcej dziewczyn nie podrywaj
– Pozostań wierny żonie. ONA
To musi zrozumieć,
Chyba już wiesz Dlaczego
Nie było mnie wczoraj. Cóż
Temperamentu nie tłumię – Zresztš
Ty też – tyle, Że
Mało umiesz.
To nie dla mnie tradycyjny styl!
Resztę spotkań odwołuję!
Nie jeste Buffalo-Bill – Niestety.
Było mi to potrzebne Jak
Choremu tlen. Teraz spalam się
Sama, w ogniu krwi.
Nie interesuje mnie Super Man
Sorry nie zrozumiesz kobiety
3
Piszę Do Pana-proszę pana, Bo
Mnie doprawdy wstyd.
Jako tak miesznie się pan Za-
Chował. Trochę mi pana żal…
Skšd ten ton? Dziwię się sama. Ale
Ja(proszę pana) mam dopiero
Piętnacie lat; A
Pan? Lepiej nie pytać… siwa skroń,
Skleroza nie tam gdzie trzeba – co?
Ale tupecik (swoja drogš) To
Ja mam. Aby
Więc niezupełnie Jak W
Starej piosence Młynarskiego
Rurki z kremem we włosy nie wcisnę
Nie podrę i nie wyrzucę Zaproszenia Na
Kanaryjskie wyspy – Tylko odsyłam.
Pan się umiecha?
Panie. Picasso to Pan nie Jeste!
To po prostu wstyd, Aby
Pan, z takim autorytetem I
Na stanowisku…Ja (proszę pana)
Pana córkę znam, koleżanka z klasy.
Pan mi proponuję Dionizyjskš Noc
Jak tak niezupełnie wiem Co
To znaczy, Ale
To na pewno jakie wiństwa.
To skandaliczne (proszę pana), Ale
Wie Pan…Ja
Kiedy lubiłam Gałczyńskiego. Nawet
Wiem, Że poeta Przybo (Julian) kochał
Swojš maturzystkę I
Cały Cieszyn o tym grzmiał, Ale
Tego na lekcjach polskiego Nie
Uczš, A
Szkoda, jak mawiał Gombrowicz:
Przybo Wielkim Poetš Był, Chociaż,
Napisał inny Poeta Nie Wchod Przybo Do
wištyni Poezji
A pan? Podobno też pisze wiersze?
Ale mnie to wcale nie bawi-
Pan nie wie Kto to Michel Jackson,
Britney Speers a nawet Lady Pank.
Żegnam Pana ozięble Z
Domieszkš ironii.
Chyba wyrażam się jasno! Mam nadzieję, Że
Nie narobiłam ortograficznych byków
Słowa proste jak drut, sprawa oczywista-
Jeste wapniak (Pan).
A co do ortografii – To przed wysłaniem
Sprawdzę w słowniku!
4.
Jednak przyszłam do Ciebie Panie
doktorze
Dziwię się Sama.
Wypilimy jeden kieliszek wina, Ale
To nie to spowodowało pożar krwi?
Ty? Może,
Kiedy cytowałe Majakowskiego,
List do Marii, byłam zaskoczona.
Wojujšcy rewolucjonista A
Jaka subtelnoć słów. Wtedy
Zdecydowałam TAK.
Oczywicie Na
Dzi, no może jeszcze Na
Jutro, I nie potrafię sobie wytłumaczyć
Siebie…
Ekstaza emocji, wspólnie odczuwalny Czas,
Przepraszam, to zbyt naiwnie brzmi, Ale
To chyba normalne oddać się
Mężczynie, choć jest lekarzem?
Powiedziałe – jeste głupiutka…
To prawda. A
Póniej? Potem zatrzymywalimy oddech,
Dotykalimy skóry, włosów, ust, I
Było Nam bardzo dobrze. A
Co do innych kobiet? Nie, nie musisz
Zaprzeczać. Dziwne, Ale
Nie odczuwałam zazdroci, nawet smutku.
Cieszę się Tym co było, I
To się liczy, chociaż Na
Krótko.
Jest wczesny ranek, wychodzę mimo, Że
pisz, mówi się trudno. List zostawiam Przed
Lustrem. Może kiedy zadzwonię – wzięłam
Wizytówkę, Ale
Za bardzo na to nie licz. PA.
5
O pištej Nad ranem Gdy
Zimno I
Wiatr między udami się
Rozszelecił, a W
Sploty włosów uwikłały się Palce
Powiedziałe;
Możesz oderwać częć Nocy Z
Marzeń – Ale
Nie warto. Jeszcze moment A
Powtórzysz wszystkie słowa wiata W
Jednym scalone brzmieniu:
M I Ł O Ć!
…miłoć?
Przemyl To!
( z tomiku Helskie Listopady )