Polska poezja

Wiersze po polsku



Plik muzyczny w słowach zakodowany

OSZUKIWANIE MOZARTA

ChodŸ
Rozprosz oczekiwanie
Przyjdziesz?

Przecież sad zaprasza
Na kolorowy owoc wiosny

Rozkosz pożšdania owija
Skrzydła motyla gamš barw.
To Twoje włosy?
Nie?

Oczekujesz na gest…

Oto On!

Ręce i wzrok
Emitujšce sens istnienia

W cieniu kwiatów
Rozpylajšcych zapach marzeń
Po prostu Jesteœ.

Muzykę pszczół – Przerywa
Solo skowronka
Budzšc œwit spod rzęs

Nawet rosa zaœpiewała do słońca
Liœciom oddajšc œwieżoœć ust.
Tak to brzmi.

Szept kameralny i palców ochota
Idš w „Tan”.

Taki obrazek możesz malować – Jedynie
Słuchajšc Mozarta
Choć wiosenny koncert przerywa
Start odrzutowca.
Rzeczywistoœć, wraca krzykiem dziecka.
To mokra pieluszka chłodzi sen, A
Flaneli* nie dowieŸli, bo kryzys
I wolna sobota.
( z tomiku „ Helskie Pory Roku”)
*pisane pod koniec lat 70-tych kiedy o pampersach jeszcze nie słyszano!

TEN ZGIEŁK ( jazz)

Wyrozumiałoœć
To smutek koniecznoœci?

Może to prawda, A

Jednak postępowanie wbrew
Kiedy rozsšdek nabrzmiewa bólem
To wspaniała rzecz.

Wysoki ton brzmi
Jak tršbka Ellingtona,
Gwar przytłumiony w klawiszach
To Chopin w Nohan.

I jesteœ tym oczarowany
Choć dziewczyna( też sama)
W smutku pogrzebowego marsza
…bije brawo
Nie wiedzšc co dzieje się
Ze œwiatem wokół
Wyobcowanym z dnia
Wciœniętym w wieczór
Mimo ludzi, samotnym, Z
Decybelami skojarzeń.
( z tomiku „ Helskie Pory Roku”)

PO KONCERCIE
K. Szymanowskiego „Pieœń o Nocy”

DŸwięki strun z Pieœni
Ocaliły pamięć o złotym deszczu
I perskiej nocy.

Zakodowały w gałęziach „Wierzby”*
Skojarzenia dziewczyny i skrzypiec.

Scalona gdzieœ w potylicy myœl
Oszalała, słowami malujšc koncert.

Mgła otuliła smyczki
Wilgotnoœciš oddechu, Więc
Wiolonczele brzmiš do niezrozumiałoœci
kropel,
Po horyzont oddalenia oczu, Za
Uderzeniem klawiszy.

Rozproszone kakofoniš tonów Cienie
Stapiajš œwiatła latarni, W
Iskrzeniu drutów tramwajowych ulicy.

Ich tajemnica zastrzeżona, W
Karnetach ubogich, niedosięgła hodowcom
Cietrzewi
Niedojrzała dla C i s z y.
Łódż 1986
( z tomiku „ Helskie Pory Roku”)
* (nazwisko skrzypaczki z orkiestry)

LOS
po koncercie IX symfonii A. Dworzaka

Smutek dzięcioła
Ratujšcego drzewa dziobem, By żyć
To filozofia ptaka.

Jego stukot w korę-takt szalonego
perkusisty
Wybijajšcego nierównoœć melodii
O gałęzie nut, brzmi podejrzanie
W ucieczce korników.

Wiatr omija przeszkody
Telefonicznych drutów i Pędzi
Na oceaniczny trakt Nowego Œwiata.

Ucichł las.
Samotna fujarka pastucha
Usypia w szopie brzozowego Chrystusa,
Powietrze przenika Czas.
Upadajšcy dŸwięk podnosi Chór Aniołów
Wychwalajšc radoœnie trud żniwiarzy.
Powtarzajš Go ptaki trzepoczšc
Piórami deszcz.

Ton skrzypiec gromadzi żal
Po „słoneczny splot”.

Œwięto, œwięto, ogłasza œwiergot kos.

I tak trwa zabawa instrumentów, Aż
Statek zniknie we mgle, rysujšc na falach
Emigrantów los.
Łódż 1986
( z tomiku „ Helskie Pory Roku”)

MAGIA DWIĘKU

Zakrywaniem uszu Nie
Wygłuszysz drgań

Zżymasz się W
Sobie, przewiercasz głęboko W
Skórę (zgrzytanie zębów o szkło), By
W końcu przyjšć dŸwięk Na
Własnoœć.

To krajobraz nocy, dnia, czasu.

Powtarzasz go A
Potem utrwalasz korzystajšc Z
Elektronicznej techniki, Która
Potrafi w liczby zamienić obraz
Pustyni.

A dŸwięk niesie się bolesny
Dręczy Jak
But Ÿle włożony, nawet Nocš
Powtarza ruch tancerzy bogaty.
Liże bezczelnie stopy, By
Kult egzotyki wywołać
Odczepić od strun słów magię
Zawiesić Jš we wzmacniaczach I
Posłać W
Eter przez oceany żółtoœci.
(z tomiku „Pustynne Piaski” )

ZALEDWIE ROZPOCZĘTY DIALOD
MUZYCZNO-POETYCKI Z
NASTOLATKĽ.

Joli. P.
Wiersze, To
Wišzania słów w kwiaty

Co może oznaczać słowo, Gdy
W piersiach bije dzwon?
– Serce…

Krwotok ambiwalentnych relacji
Muzyczne poematy, „Strause”, Jazz
Przecież, To Bzdura – tańczmy.

Odpowiedzi nie było
Pytań nie będzie. Ech!
Naiwnoœć poety
Z tą wiecznie młodą
Idiotyczną wyobrażnią
Liczy sumę zysków i strat
Iloœciš adrenaliny
Owszem, To logiczne.
Niech Pan tak na mnie nie patrzy.

Stabilnoœć rytmu odnajduje W
Harmonii nie zapisanych nut
Kuszšcš sylwetkę dziewczyny.

Tik-tak, Tik-tak – powtarza
Zegar z kukułkš,
Zgrzyta pod podeszwš szkło. To
Zły znak?
Ależ nie. To
Tylko energia decybeli, Jak
Bal to Bal.

Za szybš Noc snuje pajęczynę
Jesiennych krzewów
W radio leci Prokofiew
„Miłoœć do trzech pomarańczy”
W wannie warzy się ser
Nonsens – wykrzykujš hippisi W
Wymyœlnie skonstruowanej
Stop – klatce. Tak, to znam. „HAIR”

Szkoda, Że
Pan tak po staroœwiecku tańczy.
Hej. To boli! Sorry.
Wiesz? Wiem!
( z tomiku „ Wierze helskie” )

HELSKI KONCERT

Wygrywam melodię drzew Jak
Amadeusz „Czarodziejski Flet”
Pałeczkš dyrygenta proponuję
DŸwięki wierzbie, brzozie,
Œwierkom, Czy
Słyszysz je?

Tak? O tak.

Pokrzykujšc bez sensu W
Wariackich podskokach Po
Zmarzniętej plaży gna wiatr
Posłuchaj…W
Oddali, blisko, jeszcze bliżej
Tuż, tuż przeskakujš grzywacze fal W
Rytm melodii tańczš œniegu strugi
Nagle-
Atakuje mgła I
Nuty wrzeszczšc z przerażenia uciekajš Z
Pięciolinii W
Głębokie zawirowania dna.

Ochrypłym dŸwiękiem strun
Bębnišc rytmem nie domkniętej framugi
Zawiesił się na szybach Solista
H e l s k i LAS.

Płaczš krzewy zginajšc patyków kolana
Kłania się W
Pas rybitwa, szarpie Z
Księżycem Noc, Aż
Ciemnoœć rozœwietli słońce I
Gwizdaniem ptaków rozpocznie się
Gonitwa dnia…p o s ł u c h a j!
( z tomiku „ Helskie Listopady” )

SYMFONIA HELSKA

Tu wiatr
Ciszę przejœciowo
Jakby zatrzymany w sekundę
Oddech Bałtyku odczuwam.

Framugi skrzypce strojš
Na tony wysokie
A bas gdzieœ po iglicach anten
I nadbudówkach wędruje.

Kasztan rozczula się
Muzykš smutnej wiolonczeli Casalsa
A konar dębu Solo na tršbce gra.
Grzyby kapelusze pochylajš
W zachwycie
Kiedy marynarz na wachcie
„ Do woja marsz” – zanuci
Sosny po szpilki drgajš niespokojnie
Gdy „sto pięćdziesištki” melodię burzy
Do tarczy nadajš, albo dudnienie
NaddŸwiękowego „Miga”
Ogon powietrza zostawi stargany.

Bo korzenie, parzšcy dotyk odłamków
Pamięć ognia, smak krwi,
Liœciom – w chlorofilu zakodowały.
( z tomiku „ Wierze helskie” )

ORGANY OLIWSKIE

Najpierw dzwoneczki, Jakby
Kaczeńce Z
Łšk zabawiały się W
Chowanego.

Potem dŸwięk przecišgły
Grzmot rozległy
Jęk wiatru.

Bombardowanie basów
Równa się odgłosom burzy

Aniołki Z
Tršbkami wydymajšc wargi
Uderzajš W
Mosiężne blachy.

Dzwon!

A w dole, dŸwięczš
Złotówki, wrzucane Na
Renowację instrumentu W
Zamian Za Wzruszenie.
(z tomiku „ Helskie Pory Roku” )


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Plik muzyczny w słowach zakodowany - Zbigniew Jabłoński