Pokolenie zza firanki
Na tę naszą żółtą łódź podwodną
Na tę waszą jedną taką, co to kiedyś wiła wianki
Patrzy teraz uśmiechnięte
Potencjalnie wniebowzięte
Patrzy na nas pokolenie zza firanki
Jest ćwierć biedy, gdy im przyjdzie wytłumaczyć
Gdzie jest lewa ręka, prawa noga
Jest pół biedy, kiedy chodzi tylko o to
Że najlepiej jest w ogóle nie chorować
Ale kiedyś doświadczymy biedy całej
Gdy nam przyjdzie wytłumaczyć
Gdzie czarne jest, a gdzie jest białe
Kim ty będziesz – polepszysz, czy pogorszysz sobą ten świat
Kimś zostaniesz, czy za kimś w tyle sto lat
Co ci będzie w duszy grało
Czarną kawę, czy kakao
Pijał będziesz na śniadanie
Dom miał będziesz, czy mieszkanie
Czy przeważy wszystko to
Co ci w genach przekazałem
Czy to drugiej będziesz kapitanem
Na te nasze sny zaklęte w mak czerwony
I na wasze już mosiężne często klamki
Patrzy jeszcze uśmiechnięte
Jeszcze nawet wniebowzięte
Patrzy na nas pokolenie zza firanki