#29
Na sercu Henry’ ego usiadła swego czasu rzecz
t a k ciężka, jak gdyby miał sto lat
albo i więcej, i cały czas, szlochając, nie mogąc spać,
nie umiał sobie Henry z nią poradzić.
Znów wiecznie skądś dobiega go
ten cichy kaszel, zapach, kurantów dźwięk.
Jest jeszcze jedna rzecz, co chodzi mu po głowie-
jak groźna twarz ze Sieny, z której i tysiąc lat
nie zetrze rysów niemej reprymendy. A on upiornie,
z otwartym okiem, na ślepo, czeka.
Wszystkie dzwony mówią: za późno. Nic tu po łzach;
nic po myśleniu.
Lecz nigdy, chociaż gotów był tak myśleć, Henry
nikogo nie wykończył i nie poćwiartował jej
i nie ukrył kawałków, gdzie można by je znaleźć.
To wie: policzył wszystkich, i nikogo nie brak.
Często, o świcie, sprawdza, czy są wszyscy.
Nigdy nikogo nie brak.