Polska poezja

Wiersze po polsku



SŁOWA DO PIEŚNI BEZ SŁÓW

Kto cię odmłodzi, żywocie wieczny? Sam się przeinacz!

Razem z chmurą się spłomień w zórz szkarłatnej zagęstce.

A ja – obłędny nie istniejących zdarzeń wspominacz –

Bywam tobie najbliższy tylko we śnie i w klęsce…

Nie było dolin – a jednak smutek stał w dolinie…

I choć wróżek nie było – w mgłach mówiono o wróżce…

Brzegiem obłoków fijolet płynie. Myśli, że płynie.

Sen się boczy na tego świateł w nicość rozprószcę.

W odmętach nocy niech ciał się strzeże bezbronne ciało,

Niech swe losy przesłania byle jakim błękitem.

W moim ogrodzie coś się znagliło i zaszemrało –

Zaszemrało, jak gdyby ktoś się rozstał z niebytem.

Znam ja na pamięć jedną dziewczynę… Znam jej westchnienia

I mym ustom uległość pieszczotliwie zawiłą.

Nic w niej nie było, oprócz uśmiechu i przeznaczenia –

I kochałem ją za to, że więcej nie było.

Znam taką duszę, co cmentarniejąc nie do poznania,

Sztuczną różę w śmierć niosła… Była niegdyś różystką…

Skąd ten świat cały? – I róże sztuczne?… I czyjeś łkania?

I ja – w świecie – i ptaki – i pogrzeby – i wszystko?

Znam ja złocistość, co śni się niebu w imię rezedy…

Dla snów błędnych jest człowiek – lada bożą ustronią.

Grał niegdyś wieczór – i łódź się moja rozbiła wtedy

O tę zgubną złocistość. Tak się stało, że o nią.

Zorza dokrwawia swój żal do nieba w czerwieniach pustych,

A obłoki gasnące chcą w bezludny świat uróść.

Czymże jest dla mnie – albo dla jezior – albo dla brzóz tych

Głuchoniemej wieczności zaraźliwość i burość!

Czym tajemnicę w niepowtarzalnych dreszczach roztrwonił,

Gdym twe ciało w ciemnościach pieszczotami przejaśnił?…

Świat się już dla mnie dość nanicestwił i nastronił –

I jam dość się dla świata naczłowieczył i naśnił!

Śpieszno mi teraz do zmartwychwstania kilku topoli,

Co szumiały w pobliżu zanikłego w snach domu!

Śpieszno mi teraz do zatajonej w gwiazdach niedoli,

Którą muszę sam przeżyć, nic nie mówiąc nikomu.

I co ja zrobię po śmierci z sobą i całym światem?

Czy w twych łzach się zazłocę? Czy się we mgle – zniebieszczę?

Mrok nieodparty zszedł się w ogrodzie z bezwolnym kwiatem –

Myśmy byli w tym mroku i będziemy tam jeszcze!


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Wiersz SŁOWA DO PIEŚNI BEZ SŁÓW - Bolesław Leśmian