Jak nurt zatrutej rzeki
Autostrady to psychiczne
Kłębowiska
Wypaczonych dusz,
Kwiatów konających w godzinie śmierci
Konającego dnia.
Stare auta, młodzi kierowcy,
Za kierownicami nowych modeli
Stary kierowcy
Bez prawa jazdy, pijani
Kierowcy, kierowcy zaćpani,
Kierowcy – samobójcy, kierowcy
Super ostrożni (ci najgorsi).
Kierowcy o wielbłądzich mózgownicach,
Kierowcy którzy szczają pod siebie
Kierowcy spragnieni mordu,
Kierowcy rozkochani w hazardzie,
Kierowcy którzy winią wszystkich wokół siebie,
Kierowcy którzy wszystkich nienawidzą,
Kierowcy, którzy noszą bron
Kierowcy, którzy nie wiedza, po co
Jest wsteczne
Lusterko,
Po co są
Migacze
Kierowcy, którzy jeżdżą bez hamulców
Kierowcy, którzy jeżdżą na łysych oponach.
Kierowcy, którzy jeżdżą wolno pasem szybkiego ruchu,
Kierowcy, którzy nienawidzą swoim żon albo mężów
I chcą żebyś im za to zapłacił.
Kierowcy bezrobotni, wkurwieni.
Wszystko to są przedstawiciele
Całej ludzkości, wściekli na maksa, obłąkani,
Mściwi, złośliwi, tandetni uczestnicy postępu, sępy,
Szakale, rekiny, remory, raje, wszy…
I wszyscy oni razem z tobą na autostradzie:
Nadjeżdżają od tylu
Wcinają się na chama
Sami się oszukują
Obleśnie się uśmiechają
Ich radia grzmią najgorsza muzyka wszech czasów,
W bakach widać dno,
Silniki maja przegrzane
Myślami są już za następnym wzgórzem
Nie umieją prowadzić wozu
Ani żyć,
Wiedza mniej niż wie ślimak, pełznąc do domu.
To właśnie ich codziennie widujesz
Kiedy jada znikąd donikąd,
I to oni wybierają prezydentów, mnożą się, ubierają
Choinki.
Na autostradzie widzisz właśnie to, co jest,
Żałobny kondukt zmarłych,
Największa zgrozę naszych czasów, ogarniętą ruchem.
Jutro się tam spotkamy!