Meskalina
Gnijący Ginsberg, patrzyłem dziś w lustro nagi
ujrzałem starą czaszkę, coraz bardziej łysieję
glaca błyska mi w kuchennym świetle spod rzednących włosów
jak czaszka zakonnika w starych katakumbach oświetlanych
latarką strażnika
za którym idzie tłum turystów a więc śmierć istnieje
mój kotek miauczy i zagląda do pokoju
Boito śpiewa dziś wieczór w adapterze swą starą pieśń o aniołach
Popiersie Antinousa na brązowej fotografii spogląda wciąż ze ściany
wybuch światła z delikatnej ręki Boga zsyła drewnianego gołębia dla cichej
dziewicy
wszechświat należący do Beato Angelico
kot oszalał i miauczy na podłodze
Co będzie kiedy gang śmierci da gnijącemu ginsbergowi w łeb
w jaki wejdę wszechświat
śmierć śmierć śmierć śmierć śmierć kot śpi
czy kiedykolwiek jesteśmy od niej wolni – gnijący ginsberg
Niech więc się wszystko rozpada, dzięki Bogu, że wiem
dzięki komu
dzięki komu
Dzięki tobie, O panie, poza moim okiem
droga musi gdzieś prowadzić
droga droga
przez składowisko gnijących okrętów, przez orgie Angelico
piip, wydaj dziecię i odejdź
może to jest odpowiedź, nie wiesz póki nie masz dziecka
Nie wiem, nigdy nie miałem dziecka i miał nie będę przy tej prędkości z
jaką gnam
Tak, powinienem być porządny, powinienem się ożenić
poznać czym to wszystko jest
ale nie mogę znieść tych kobiet
czuć je Naomi
zablokował mnie ten swojski gnijący ginsberg
chłopców też już nie znoszę
nie znoszę
nie znoszę
któż tak naprawdę chce być pieprzony w zadek?
Ogromne morza przepływają
strumień czasu
i któż chce być sławny dawać autografy jak gwiazda ekranu
Ja chcę wiedzieć
Chcę chcę zabawne wiedzieć wiedzieć CO gnijący ginsberg
Chcę wiedzieć co się stanie gdy zgniję
bo właśnie gniję
włosy mi wypadają brzuch rośnie mam już dosyć seksu
wlokę tyłek przez wszechświat znany mi zbyt dobrze
i nie dość dobrze
Ghcę wiedzieć co będzie gdy umrę
no cóż, dowiem się wkrótce
czy muszę wiedzieć już teraz?
Gzy to w ogóle potrzebne potrzebne potrzebne potrzebne
śmierć śmierć śmierć śmierć śmierć
bóg bóg bóg bóg bóg bóg bóg bóg Samotny Wędrowiec
rytm maszyny do pisania
Cóż mogę uczynić Niebiosom naciskając Klawisze
Zmieniam płytę Gregory och doskonały on robi co należy
a ja jestem nazbyt świadom miliona uszu
uszu pełzających, handlujących
zbyt wielu zdjęć w gazetach
wycinków pożółkłych, wyblakłych
Odchodzę z wiersza ku kontemplacji gównianej
tandeta umysłu
tandeta świata
człowiek na wpół śmieć
cała tandeta w grobie
Co może Williams myśleć w Paterson, tak bliski śmierci
już wkrótce wkrótce
Williams czym jest śmierć?
Czy w każdej chwili stoisz teraz przed tą wielką kwestią
czy też zapominasz podczas śniadania patrząc na swą starą wstrętną
miłość
czy jesteś gotów do nowych narodzin
wypuścić ten świat wstąpić do Niebios
albo wypuścić, wypuścić
i wszystko się dokona – i całe życie się pojawi – cała wieczność – odejdzie
w nicość, figlarne pytanie, które księżyc postawił nie znającej odpowiedzi
ziemi
Nie ma Chwały dla człowieka! Nie ma Chwały dla człowieka! Nie ma
chwały dla mnie! Nie ma mnie!
Nie ma sensu pisać, gdy duch nie prowadzi pióra