Z tytułem i dedykacją na końcu
Berenika nie wiedziała o tym
Że listy idą drogą
Na pięciokątnych nogach
Z księżyców spadłych liści
Dlatego w czworokątnym oknie
Słońce gasnąć nie chciało
Ale światłem oczu płowiało
Dzień noc
Ona skrzydeł od niskich chmur
Listonoszom prosiła drżała
Niecierpliwość włosami wiała
Wplątanymi w najszybszy wiatr
Aż raz w trójwymiarze ze srebra
Zamieszkał biały gołąb
W dziobie niósł wiadomość wesołą
Śpiewał
Zaskrzypiały świątymi drzwi
Kazirodne nożyczki – potem
To co było na ustach
Na niebie
Zawisło niezmienym złotem
WARKOCZ BERENIKI
Dla ciebie
Choć nie wierzę w powroty