Polska poezja

Wiersze po polsku



Faust – dedykacja

Znowu mnie, chwiejne zjawy, nawiedzacie.
Mglisty za młodu pozór wasz widziałem,
Dzisiaj czy trwalsze w was ujrzę postacie?
Czy serce porwać da się tamtym szałem?
Dobrze więc, stańcie w pełnym majestacie,
Z mgiełki wynikłe, obleczcie się ciałem;
Owiane tchnieniem czarodziejskim cienie
Młodzieńcze jeszcze niosą mi wzruszenie.

Tym ja wzruszeniem wspomnienie objaśnię
I scen, i osób dramatu młodości;
Pierwszą swą miłość jak zamierzchłe baśnie,
Przyjaźń, co do mnie względy sobie rości;
A płacz nie cichnie ani ból nie gaśnie,
Lecz z labiryntu życia sprasza w gości
Tych, co zwiedzeni szczęściem, krok po kroku
Na błędnych ścieżkach znikli mi z widoku.

Nie dane było słyszeć dalszych pieśni
Tym, co słyszeli pierwsze nutki moje;
Gdzie przyjaciele teraz? gdzie rówieśni?
Przebrzmiał, ach! odzew pierwszy. Z bólem stoję
Wśród tłumu obcych, śpiewam tak, jak wcześniej,
Lecz od nich nawet poklasku się boję,
Ci, których śpiew mój cieszy zaś i dziwi,
Nie wiedzieć gdzie są, jeśli jeszcze żywi.

Z dziwną mi teraz tęsknotą ożywa
Świat duchów, cichy a poważny. Dźwiękiem
Harfy eolskiej moja pieśń szmerliwa
Wśród niepojętych wionie dźwięków. Z lękiem
Wzdrygam się, jedna za drugą łza spływa
Serce zakrzepłe słabym czyniąc, miękkim,
Coraz to dalsze życie mi się zdaje,
A to, co znikło, znów się jawą staje.

przełożył Adam Pomorski


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Faust – dedykacja - Johann Wolfgang Goethe