Polska poezja

Wiersze po polsku



Grudzień w Warszawie

…znowu zima
śnieg sypie z nieba
Ludzie mówią
że idą święta

Ja stoję na moście
i patrzę jak rzeka
w pośpiechu przed zimą
do morza ucieka

I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki…

Sama nie wiem
co ja tu robię
w tym obcym mieście
gdzie nic nie jest moje

Wirują światła
tańczą ulice
nikt nie usłyszy
nie ma co krzyczeć

I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki…

Stoję na moście
i wszystko mi jedno
coś niedobrego
dzieje się ze mną

Chyba przestaję
kochać kogoś
kto pewnie wciąż nie śpi
i czeka na mnie w domu

I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki…
Najdalej stąd…

Znowu zima
śnieg sypie z nieba
ludzie mówią
że idą święta…

Pewnie już późno
czas wracać do domu
o rzece i moście
nie powiem nikomu…


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Grudzień w Warszawie - Lipnicka Anita
 »