Ty i ja
Kochasz mnie bez miłości, łakniesz bez namiętności,
Mówisz to jak najszczerzej, wyznajesz jak najprościej,
Przemijasz obojętna i nie wiesz tego o mnie,
Że ja właściwie ginę samotnie i bezdomnie,
Że ja właściwie gasnę w syberiach twego chłodu,
Wygnany i zesłany bez win i bez powodu;
Że w czasach, gdy po ziemi strzaskane skrzydło wlekę,
Przede mną drzwi zamykasz i serce, i powiekę,
Bym patrząc w twoje oczy nie dostrzegł ciemnej próżni,
Co złymi zamysłami rozdziela nas i różni.
Ty nawet nie wiesz o tym, że ja – zraniony śpiewak,
Spożywam chleb zmieszany z trucizną twoich zniewag,
Że dla dumnego czoła zabrakło chmur i wieńca,
Że wszystkie moje pieśni, to pieśni potępieńca…
A jednak, gdy już umrzesz – po moich pieśniach właśnie
Bóg duszę twą rozpozna. I będzie od niej jaśniej,
I będzie od niej śpiewniej. I Bóg ją utożsami
Z ptakami, co śpiewają pomiędzy aniołami.