Polska poezja

Wiersze po polsku



Kobziarz mróz

Któż to z nas kiedyś nie słyszał
O panu Jakubie Mrozie;
Mieszkał na skręcie rzeki,
Przy Dunajcowej łozie.

Lubił wychodzić z chałupy
Z radością w oczu wyrazie,
Gdy zaczynają na wiosnę
Żółtawe się puszyć bazie.

A zwłaszcza lubił swą kobzę,
Uciechy mu ona przysparza –
Któż by z nas nie znał w tym siole
Jakuba Mrożą – kobziarza.

Widzę go dzisiaj jak ongi
W karczmie u Jaśka Bugaja,
Jak siada sobie w kąciku
I swoją kobzę nastraja.

Wydyma chude policzki –
Cudne to widowisko! –
Aż mu się trzęsie ogromne,
Płaskie jak deska nosisko!

Widziałem go nieraz na chrzcinach
I na niejednym weselu,
Jak przytupywał nogami,
Zwłaszcza po szklance chmielu.

Ogromnie czuł się szczęśliwy,
Wiedział, że nie ma człowieka,
Który by rad się nie kwapił –
Jeżeli kobza go czeka.

Tak mu mijały lata,
Tak żył ten muzykant prawy,
Aż kiedyś go na pokaz
Zabrano do Warszawy.

O nie zapomni tej chwili:
Zebrali się różni ludkowie,
Panowie szlachta i cepry,
I jak się tam naród ten zowie.

O nie zapomni tej chwili:
Zatrzęsła się cała sala,
Zaczęli się śmiać z jego kobzy
I z jego płaskiego nochala.

Ugięły mu się kolana,
Wydłużył się nochal wspaniały,
Policzki się nie wydęły
I nogi tupać nie chciały.

Nie mógł już znieść widowiska,
Wyśmiany i wyszydzony
Uciekał prędko z stolicy
W swoje nadrzeczne strony. .

„A niech cię! a niech cię! – tak skomlał –

A niech cię, ty głupi Mrozie!

Czyż ci nie lepiej było

Przy Dunajcowej łozie?

Nie lepiej ci było grywać

W karczmie u Jaśka Bugaja,

Gdzie się, bywało, twój nochal

I gęba do kobzy dostraja?

Nie lepiej ci było grywać

Na chrzcinach czy na weselu,

Gdzie nogi twe tupać umiały,

Zwłaszcza przy szklance chmielu?

Hej, Mrozie, ty głupi Mrozie!

A może najlepsza jest droga

Mieć kobzę tylko dla siebie,

No i dla Pana Boga”.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,50 out of 5)

Wiersz Kobziarz mróz - Jan Kasprowicz