III
Kiedy patrzę na nędzę, co jest życia rdzeniem,
Nędzę ludzi i zwierząt, i roślin: ból, trwoga,
Bezradność mię owłada – i chciałbym do Boga
Wołać o miłosierdzie, o żal nad istnieniem.
Ale nie mogę wołać…Jest coś, co okową
Żelazną pierś mą ściska i słowa w niej ścina
Do ust z serca bijące, jak z ognia lawina —
I milcząc patrzę w wielką przestrzeń lazurową.