Polska poezja

Wiersze po polsku



Letni deszcz

Chmury Chmury płyną żabką w kierunku nowego szpitala

Położniczego Rytmicznie rodzą się kijanki kropel i

Zaczynają ssać blaszane smoczki rynien Skalpele

Samochodowych opon tną mokry wosk asfaltu

Gubiąc za sobą kliwater który szybko ubywa Umiera

Potrzeba bycia samemu Przez cały dzień chodzę i próbuję

Zsynchornizować swój oddech z oddechami mijanych

Dusiłem się oddychając równo z przekwitającą czterdziestką

Której rozpierdalak z boku sukienki sięgał do pośladka

Nie mogłem znaleźć wspólnego rytmu z akwizytorem

Który wcisnął mi prospekt jakiegoś odkurzacza Umiera

Potrzeba próbowania Przed domem zauważyłem że letni deszcz

Wyprostował karuzele włosów na moich łydkach i

Przykleił do ud bermudy Unieruchomiony patrzę na szlaczek

Benzyny który przekreślił szary witraż kałuży Rzucam kapslem

Boję się że jakiś Bóg jak śmierdzący szlaczek rozpadł się tak


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Wiersz Letni deszcz - Krzysztof Siwczyk