Taca
Lubię chodzić w kościele z dużą tacą
Słuchać jak dziwnie pieniądz o dno głucho stuka
Gdy ktoś od nawy głównej przepychać się zacznie
Babcia szpilą ukole penitent ofuka
Gdy ktoś pobożny cicho posądzi o chciwość
A pani z parasolem obmówi że żebrzę
Nareszcie mogę widzieć swą twarz nieszczęśliwą
Odbitą z kolorami na wesołym srebrze
A czasem marzę sobie: z tego wzrosną wieże
Kaplice które piękniej przebudować trzeba
A ludzie sądzą dalej że proboszcz z wikarym
Za chodzenie z tacami nie pójdą do nieba

(2 votes, average: 4.00 out of 5)