Polska poezja

Wiersze po polsku



List XXVI

Lubisz powroty w miejsca
naznaczone
stygmatem starości,
wyludnione dzielnice,
gdzie ostatni sąsiedzi
z nabożeństwem w oczach
chowają w nich ziemię
z miejsc swego urodzenia.
Powiedz mi,
kiedy ostatni raz
wracałeś myślami
do rodzinnego domu
kłócąc się z Theo
o więzi rodzinne
poświęcone sztuce?

Czy tak jak ja próbujesz
ocalić w sobie
ślady dzieciństwa
uświęcone wyobraźnią
brodząc wieczorem
przez trawy Groot-Zundert
w poszukiwaniu
tej cienkiej linii
między życiem a śmiercią?

Kiedy oślepiałeś
jaskrawymi kolorami
wschód słońca
sklejałem cierpliwie
przerwane w pół
zdjęcie mojej matki;
pochylała się nade mną
jak nad kroplą wody
by nie uronić ani jednej
sekundy z mego życia.
Dzisiaj stawiam
coraz głębiej kroki
brodząc pośród
skrzepłych kolorów

Prawdziwe malarstwo
umarło Vincencie
na długo przed moim
urodzeniem.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 4,00 out of 5)

Wiersz List XXVI - Leonard Kamiński Gabriel