Wczesna jesień
Zadzwoniłem więc znowu – by sprawdzić.
Podniesiono słuchawkę – powiedziano: „nie ma”.
Nic. Nic. Nic. Nic. Nie, to nic ważnego.
Już wszystko jasne. Ot, tak sobie tylko
zadzwoniłem. By sprawdzić. Ten zmyślony powód
można zastąpić innym. Albo i w ogóle
mozna było nie dzwonić. Wszystko jest już jasne.
Wewnątrz pokoju lata ptak – wyrwany
z książki o ptaku. A okładki książek
coraz bardziej zniszczone. Mnóstwo słoneczników
niedodziobanych leżyw domu. To
wczesna jesień. Bardzo wczesna jesień.
Od okien lekko ciągnie. Wielkie zakłamane
słońce na niebie. Proszę nie dotykać
– jesteśmy elektryczni. Żywe węże prądu.
Nowy i groźny element na mapie:
dorosłość. Cisza i pisanie wielu
miłosnych wierszy w próżnym poniewczasie.
Chorągiew zdjęta i opakowana
w stare gazety – i ukryta w szafie.
Patrzę przez okno – poszukuję miejsca
do umieszczenia mojej ciepłej spermy.