Dwadzieścia poematów o miłości i jedna pieśń rozpaczy – 10
Myśmy nawet ten zmierzch stracili.
Nikt nas nie widział z rękami złączonymi tego wieczora,
Kiedy noc błękitna zapadała nad światem.
Widziałem z mojego okna
Uroczystość zachodu na dalekich wzgórzach.
Jak moneta czasem
W moich rękach zapalał się kawałeczek słońca.
Wspominałem cię z sercem ściśniętym
Od tego smutku, z którego mnie znasz
A więc, gdzie byłaś?
Wśród jakich ludzi?
Jakie mówiłaś słowa?
Dlaczego cała miłość przychodzi nagle wtedy,
Kiedy czuję się smutny i czuję, że daleko jesteś?
Upadła książka, którą zawsze się bierze o zmierzchu,
I jak raniony pies u moich stóp wlókł się płaszcz.
Zawsze, zawsze się oddalasz, kiedy zapada wieczór,
W tę stronę, gdzie biegnie mrok zacierając pomniki.