MĄDROŚĆ
CZĘŚĆ I
I
Nieszczęście, rycerz w masce, co milcząc mnie mijał,
Na wskróś me stare serce przebódł swą kopiją.
Mego starego serca krew trysła strumieniem
I na kwiatach się w słońca rozwiała promieniu.
Mrok oczy moje zgasił, krzyk ścisnął mi gardło
I stare moje serce w dzikim dreszczu zmarło.
Wtedy rycerz Nieszczęście obrócił się do mnie,
Zsiadł z rumaka i podszedł i ręką swą tknął mnie.
Swój palec w stal zakuty wbił w mą ranę krwawą,
Podczas gdy twardym głosem stwierdzał swoje prawo.
I wraz za jego palca dotknięciem lodowem
Odrastać mi zaczęło serce dumne, nowe
I oto rozgorzałe w czystości najszczerszej
Młode i dobre serce zabiło w mej piersi.
I stałem jak pijany, drżąc w niewiary trwogach,
Jak człowiek, który ujrzał jakąś wizję Boga.
Lecz dobry rycerz, konia dosiadłszy na nowo,
Odjeżdżając, znacząco ku mnie skiriął głową
I krzyknął (głos ten we mnie wciąż jeszcze nie zamilknął):
„Strzeż się choć! bo tak uda się raz tylko jeden tylko”.
Feliks Konopka
VI
O wy, Troski, Radości – jak w dali kulawy –
Ty, serce, krwawe wczoraj, dziś rozpłamieniane,
Więc to naprawdę koniec, więc pierzchła spłoszone
Z naszych zmysław to wszystko, zdobycze i zjawy.
Stare szczęścia, nieszczęścia stare, jak wśród trawy
Sznur gęsi na zdeptanej ścieżce zakurzonej,
Szczęśliwej drogi! I Śmiech, i przed nim zradzone
Topielce Smutki, w czerni pławiące się łzawej,
I reszta! – Dobra pustka, wielkie uciszenie,
Ktoś w nas, pokoju wonią tchnący nieskończenie,
Jasność prostoty w jakiejś świeżości promiennej…
I patrzcie! Nasze serce, co w pysze krwawiło,
Płomienieje w miłości, i niosąc tę miłość
Ku życiu się otwiera, dla śmierci bezcennej!
Anna Drzewicka
VII
Złudny blask lśnił dzień cały, biedna moja duszo,
I rozedrganiean miedzi zachód już wyzłaca.
O, zamknij oczy, duszo, i czym prędzej wracaj:
Jedna ze złud najgorszych. Uchodź przed pokusą.
Lśnił przez dzień cały, gradem płomienistym krusząc
Winobranie na zboczach wzgórz, i w proch obracał
Wszelkie żniwo w dolinie, i w niwecz zatracał
Niebo jasne, co śpiewem woła cię nad głuszą.
Zblednij i odejdź z wolna. i składając dłonie.
Czyż nam to wczoraj jutra wspaniałe pochłonie?
Czyżby dawny szał jszcze skradał się uparcie?
Te wspomnienia od nowa trzebaż będzie burzyć?
Gwałtowne, najstraszliwsze już chyba natarcie!
O idź się modlić, idź się modlić przeciw burzy.
Anna Drzewicka
VIII
Skromne życie wśród zajęć łatwych, nieciekawych,
To czyn, co, tylko z wielkiej miłości się rodzi.
Mieć radość, gdy po smutnym dniu dzień smutny
wschodzi
Być mocnym, a zużywać się na drobne sprawy,
Łowić uchem jedynie z wielkomiejskiej wrzawy
Zew dzwonów, o mój Boże, co z wieży dochodzi,
A mieć samemu udział w tej wrzawie, gdy chodzi
0 spełnianie prac błahych jak dziecka zabawy,
5pać pod dachem grzeszników z sercem pokutnika,
Kochać ciszę, a przecież rozmów nie unikać;
Takk długi czas, jak wielka cierpliwość bez skargi,
I wciąż naiwne skrupuły, wciąż skruchy nawroty,
I tyle tych zachodów o te biedne cnoty!
Wstyd, rzekł Anioł Stróż, pycha zaczyna przetargi!
Anna Drzewicka