Spóźniona
Spóźniona
Długo czekałem – zmieniałem koszule
I twarz w nieprzychylnym lustrze
W końcu przyszła
Punktualnie spóźniona
Chciałem zajrzeć jej w oczy – umknęły
Byłem tak blisko
Że słyszałem jej serce
I szelest włosów
Spojrzała z lękiem gdy nieostrożny
Złamałem milczenie
Słowa się potoczyły kamieniem
I nagle – sam nie wiem kiedy
Schwytałem motyla który drgnął
Pięcioma chłodnymi palcami
