Pożegnanie miasta
Kominy salutują ten odjazd dymami
Po rzece płynie barka drżą szyby i zawodzą
Tynk układa na bruku szary wieniec
Ciągną się włosy kurzu prawie w nieskończoność
Na wyspie w huku świateł w czarnych linach
Krab katedry ślepy ociekający sadzą
Kamienne usta chórów
Głowy proroków muszle i szczękanie kości
Pamiątka po psalmie do gwiazdy róży i kielicha
Środkiem miasta z pośpiechem ubogich pogrzebów
Po rzece płynie barka naładowana gruzem
