Herosi
Pomimo całej porywczoci i hydraulicznych poglšdów
Pound był jak kot, kiedy namierzał uczucia,
podfruwał ku nim, wkładał im język do ucha,
delikatnie dopasowywał jedno do drugiego.
Niemalże boski rzemielnik; może i nieszczęliwy,
bez przerwy zawiedziony,
nie przeznaczony jak jego protegowany Tom albo trunkowy Jim
lub twardogłowy Willie do cesarskiego berła.
Jakże ja przestawiałem sobie w mylach ich role
w sprawowaniu rzšdów nad współczesnš duszš
w domenie angielszczyzny, raz z przodu jeden, to znowu drugi,
z powodu tej czy innej przewagi szczególnej, stanowczy i suwerenny.
Musiałem, od poczštku, wielbić bohaterów
im włanie każšc uwierzytelniać,
objawiać, sublimować: udrękę życia oraz czyste serce
jak również niemal niedefiniowalne acz zasadnicze słaboci
dla których miałem ich intronizować i wybaczać im.
Musieli się pojawiać jak rewolucjonici,
bezwzględni wrogowie trafu i przypadku,
nieugięci wędrowcy, z dawna nawykli do porażek
na niwie zadań które bez nich wisiałyby jak stryczek
nad Człowiekiem, niewiernym i niedorastajšcym do nich.
Ich znak to skromnoć i niełatwa duma,
każda co głębsza myl to myl o grobie.
Tych wzbierajšcych refleksji przeciwko młodym paniom
przeciwko siedmiu kursom w ostatnim semestrze,
nie potrafiłem jeszcze wcisnšć w mój bezradny wiersz.
Pisałem głównie o mierci.