Każda złe passa ma swój koniec
Każda zła passa ma swój koniec
Miałem wujaszka imieniem
Sol, który był urodzonym nieudacznikiem i
prawie każdy mówił o nim, że nadawałby się
do operetki pewnie dlatego, że wujaszek Sol umiał
śpiewać McCann w wigilie Jak Wszyscy Diabli Się Schlał i to
mogło być lub nie przyczyną faktu, że mój wujaszek
Sol pozwolił sobie na ów najbardziej niewybaczalny
ze wszystkich użyjmy górnolotnego wyrażenia
luksusów to jest lub a
mianowicie na gospodarkę na roli i nie
trzeba tu nawet
dodawać
że farma wujaszka Sola
zbankrutowała bo kury
zżarły wszystkie sadzonki zatem
wujaszek Sol prowadził na swej farmie hodowlę
kur dopóki
kur nie zżarły skunksy po czym
mój wujaszek Sol
zaprowadził na farmie hodowlę
skunksów ale skunksy się przeziębiły i
wyzdychały więc
wujaszek Sol poszedł śladem
skunksów w bardzo subtelny sposób
mianowicie topiąc się w cysternie na wodę
ale ktoś, kto jeszcze za życia wujaszka Sola obdarował
go raz gramofonem marki Victoria i płytami i sprezentował mu
z okazji jego pomyślnego zejścia ze świata kapitalny
żeby nie powiedzieć wdechowy pogrzeb z
wysokimi chłopakami w czarnych rękawiczkach i z kwiatami i w ogóle i
pamiętam, że łzy się lały jak Missouri
kiedy trumna wujaszka Sola ruszyła chwiejnie bo
ktoś nacisnął guzik
(i zjechał w dół
mój wujaszek
Sol
i założył hodowlę robaków)
tł. Stanisław Barańczak