I tak od wieków kłamią
I tak od wieków kłamią o Grecji zbielałej,
Wykwintnej jak meander platońskiej dysputy;
Zjeżonej kolumnami, połupanej po to,
By piękniej wyszła w damskich szkicownikach.
– Ani tu smrodu wątroby – sęp skromnie
Jak stara panna szczypie Prometeja.
Nic z niestosownej żądzy – Zeus Europy
Ledwo rogiem dosięga.
Czcigodna kraina,
Gdzie Sokrates umierał, by podeprzeć prawo,
Ziemia złotych podziałów, doryckich porządków,
Z Demostenesem, co mu już tyle kamyków,
Sentencji kładą w gębę, że nie czas wspominać,
Co myślał…
Wszystkie zbrodnie dobrze ususzone,
Uładzone w słownikach. Jeśli krew, to chyba
Aby wigoru dodać komentarzom.
Aura od ambry słodsza – do niesmacznych przysłów
Przeszła drakońska śmierć za kradzież owocu.
Odarte
Z grubej jak skóra ochry, z prostactwa lazuru,
Wzniesione w godność ścisłych kanonów świątynie
Stoją w naszej pamięci tak jak nieskalane,
Jak wielonogich zwierząt nudny, długi szkielet.