Ten dzień
Ten dzień
W ślepym zaułku
Pomiędzy szafką i nocnym stolikiem
Lustrem z odbiciem nie mojej białej twarzy
(moja twarz świeci kolorami w radosnym zwierciadle pamięci)
Ten dzień
W ślepym zaułku urodzony
Umrze
Na wysokim wniebowstępującym łóżku
I w kącie
Pomiędzy moim policzkiem
A kreską ust
Śpiewając cienkim ptasim głosem
Przysiadł wychudły pocałunek
Pamięć pocałunku
Przywarta na wieczność do moich błękitnawych jak zmierzch ust
W ten dzień
W samotnym kącie
Pomiędzy nocą – a nieprzebudzeniem
Pomiędzy czymś – a nic
Pomiędzy nim – a mną
Rozegrał się akt 5 –
Bez pożegnania – nisko

(2 votes, average: 4.00 out of 5)