Polska poezja

Wiersze po polsku



Matka

Blady kslężyc świeci,
Godzina dwunasta,
Przed mym oknem, widzę, staje
Starucha, niewiasta.

Pomarszczone czoło,
Wąska twarz zapadła:
Nie do człeka, snadż, podobna,
Raczej do widziadła.

Na głowie chuścina,
Pod nią włos się kryje
W resztkach strzępów, biała kryza
Okala jej szyję.

Zżółkła, chudą ręką
Lekko szyb dotyka,
A te dzwonią jak nieznana,
Odległa muzyka.

„A czego to chcecie?
Macie, widzę, drogę
Poza sobą, lecz ja nic tu
Poradzić nie mogę.

Wszyscy śpią już w domu,
Wszystkie garnki próżne,
Nic nie wygra, kto w tej porze
Chodzi po jałmużnę.

Sam ci ja bym pomoc
Przyniósł warn, być może,
Lecz widzicie, jak mnie więzi
To nieszczęsne łoże.

Obolałe ręce,
Obolałe nogi:
Niechaj Pan Bóg was opatrzy
Śród tej waszej drogi.

.

Zapewne z daleka,

Ano wielka szkoda –

Przyjdźcie jutro, przyjdźcie rano,

Ktoś tu coś warn poda”.

„Z daleka czy z bliska,

O tym sądy różne,

To ci powiem, żem nie przyszła

Tutaj po jałmużnę.

Słyszę, jesteś chory,

Masz już swoje latka,

Chciałam jeszcze cię odwiedzić,

Jestem twoja matka”.

„Rozumiem, rozumiem:

Czas ci było po mnie

Przyjść i zabrać mnie ze sobą,

Dziękuję ogromniel”

„Jeszcze ja cię z sobą

Dzisiaj nie zabiorę;

Człek jest na to, aby cierpiał,

Cierp, me dziecko chore.

Zresztą masz i tutaj

Swe chwile radosne;

Kslężyc, słońce, las, szum rzeki,

Masz zieloną wiosnę.

Mnie ci tam jest dobrze

Między zbawionemi,

Przecie czasem trochę tęsknię

Do tej waszej ziemi.

Więc żyj sobie jeszcze,

A gdy wstaniesz zdrowy,

Idź na pole, idź do boru,

Idź na Wierch Lodowy”.

Tak dzisiaj z północka

Pogwarzyłem sobie

Z matką, prawie zapomnianą,

– Tak dawno jest w grobie.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Matka - Jan Kasprowicz