Polska poezja

Wiersze po polsku



DZISIAJ VERDUN

Samochody planety świecące deszcz stał ukosem

przechodnie w melonikach melonik czarny owoc

cienie rzeczy ulica czarniejszym mruczały głosem

tylko tramwaj uparciuch błyskał na drucie różowo

nad jezdnią latarnie wisiały mleczne obłoki

wieczór a mleczne obłoki lecz wyżej było ciemno

kanciaste bryły kamienic w żałobie mroku po kim

a dach zupełnie jak balon w górę gdzieś zemknął

no powiedz czy nie spokojne ciche miasteczko stolica

a przecież na trotuarze nowy świat trzydzieści dwa

moknę na deszczu marząc jak podchmielony policjant

samotny w tłumie ja

zlikwidowano wojnę spętano paktów powrozem

na próżno bo my wciąż na froncie bijemy się

patosem dział świszczących bomb grozą

jestem wciąż na pustyniach verdun

deszcz na asfalt światło na krzyk warszawy

oczy mkną na kolumnę ogłoszeń bo ona z chlebem

od wewnątrz czuje mózg wojenną czerwoną prawdę

rozumiesz

cóż po chlebie kiedy nie smarowany niebem


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz DZISIAJ VERDUN - Józef Czechowicz
 »