Flawiusz do Katullusa – w Kalendae
Nie wiem, już absolutnie nic Katullusie.
kiedyś tak bardzo pewny wiedzy, klątw i przepowiedni.
Nie rozumiem racji przypisywanych umarłym,
tchórzom i fałszywym prorokom.
Nie czuję ocalenia w języku, mowie i piśmie
kiedyś tak powszechnie obecnym między nami.
Spowiedź na ramieniu matki Katullusie, milczące
kiwnięcie głową zmęczonego ojca
po całym staniu na nogach,
dawało tak niedawno siłę i wiarę.
Magiczny krąg wspólnoty, więzy krwi
wykładane uroczyście na stole –
to była nasza wiedza tajemna,
przekazywana w spojrzeniu, dotyku
bez udziału oświadczeń, dowodów,
potwierdzonych kopii i świadectw.
Nie wiem już absolutnie nic,
kiedyś tak bardzo pewny
swojej wiedzy o świecie, wyroczniach,
ludziach, o naszej naturze
i korzeniach.
Nie rozumiem racji wychodzących z ust
kłamców, fałszywych apologetów
jednej prawdy, na którą
powoli zgadzamy się milcząco
gasząc za sobą światło.
Zamykając ostatnie już drzwi
wiodące do prawdy i spokoju,
kiedyś tak powszechnymi między nami.
2.02.02/19.08.08