1 KWIETNIA, WIĘGROWIEC, POLSKA
Obudzony. Od razu wplątany
W sprawy jeziora. Kilka godzin przed
Świtem. Prawdopodobnie. A jezioro już
Żyje, oddycha, wysyła łabędzie,
Żeby go sobie obejrzały: cień
W ciemnościach szukający drogi
Na ludzki dworzec. Zbudzony. Zgubiony.
Z ciemnej ziemi startują pierwociny traw.
Po omacku. I po co? Bez siebie, bez czasu.
Czas tak bardzo przestrzenny się okazał, że aż
Jest niewidzialny. Zgubiony w ciemnościach.
Obudzony. I po co? A gdyby wciąż nosił
Zegarek, który dostał na Komunię Świętą,
Gdyby się w odpowiednim czasie wpisał do harcerstwa
I miał kompas, i umiał należycie się
Posługiwać kompasem
— nie byłoby go tu.