Polska poezja

Wiersze po polsku



Sonety do Orfeusza – I

Niewidzialny poemat oddechu!
Wszechświat, co wciąż wymienia
z moim byciem. W rytmicznym pośpiechu –
przeciwwaga, powołująca mnie do istnienia.
Pojedyncza fala: dla fal
ja, to miarowe morze;
najoszczędniejsza z wszystkich morskich dali –
zdobyte przestworze.
Ileż tych punktów w przestrzeni mi przypomina
to, co było już we mnie. W niejednym wietrze
mam swego syna.
Moich jeszcze miejsc pełne, czy się do mnie
przyznasz, powietrze?
Koro, gładka niegdyś jedwabiście,
Słów mych obłości i liście.

tł. Adam Pomorski


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Wiersz Sonety do Orfeusza – I - Rainer Maria Rilke