Polska poezja

Wiersze po polsku



Sonety do Orfeusza – XI

Niejedna powstała reguła śmierci spokojnie-surowa,
ujarzmiający człowieku, gdy trwasz przy łowach do czasu;
lepiej niż siodło i sieć znam ciebie, płachto żaglowa,
którą zawiesza się w górze w jaskiniach Krasu.

Cicho wypuszczono cię, jakbyś w tych pieczar głębi
była znakiem pokoju. Lecz łowca cię ściągnął niebawem
– i wtedy z jaskiń garść bladych otumanionych gołębi
noc wyrzuciła na światło…
Ale to także jest prawem.

Niech nawet powiew żalu nie muśnie osoby
patrzącego, nie tylko łowcy, bo w czujnym objawia ruchu
to, co przynosi mu pora zdobyczy.

Zabijanie jest formą naszej wędrownej żałoby…
Czyste w pogodnym duchu
jest to, co nas samych dotyczy.

tł. Mieczysław Jastrun


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Sonety do Orfeusza – XI - Rainer Maria Rilke