Pierwszy grzech
Ewa stała naga,
Ewa stała niema,
mówiła ręka,
mówiła noga –
było to, czego nie ma.
Ewa stała biała –
wąż skrzył obok.
Ewa stała biała –
złoty skrzył się obłok.
Ewa stała naga,
Ewa stała niema,
usta – czerwony plakat,
mówiła rękami obiema.
Ewa stała naga –
wąż z celulozy skrzył,
wąż cętkowany.
Ewa stała niema –
drgały niebieskie skrzydła żył.
Ewa stała biała –
obiektyw oka skrzył pod powiek diafragmą.
Ewa zjadła owoc,
Ewa zjadła owoc słowa,
którego jej zmysł rozkoszy zapragnął.
Ten zmysł,
ten zmysł –
to była żądza rozkoszy,
chęć pogłębienia rozkoszy,
chęć określenia rozkoszy –
nienasycony zmysł,
nienasycona chęć,
dręczący nas zmysł,
który jak wąż własne dzieci
pożera pozostałych zmysłów pięć –
on to niemą mowę z nas zmył.
Ten zmysł –
ten zmysł myśli,
nieuchwytny jak rtęć,
ten zmysł,
potężniejszy, niźli
pozostałych zmysłów pięć.
Ewa – to imię, imię matki znamy –
jej samej nigdy nie znamy dosyć.
Seksus – to ojciec, co żąda zmiany –
myśl jest odmianą rozkoszy.
Ewa stała biała,
Ewa owoc zjadła.
I to był początek wszystkiego
– pamięta –
i to był początek,
Adamie.