Kondor
IWAN BUNIN (1870-1953)
КОНДОР
Громады гор, зазубренные скалы
Из океана высятся грядой.
Под ними берег, дикий и пустой,
Над ними кондор, тяжкий и усталый.
Померк закат. В ущелья и провалы
Нисхлдит ночь. Гонимый темнотой,
Уродливо-плечистый и худой,
Он медленно спускается на скалы.
И долгий крик, звенящий крик тоски,
Вдруг раздается жалобно и властно
И замирает в небе. Но бесстрастно
Синеет море. Скалы и пески
Скрывает ночь – и веет на вершине
Дыханьем смерти, холодом пустыни.
Kondor
Ogromne góry, skały wyszczerbione
Tłamszą ocean, co u stóp ich legł.
Pod nimi dziki i bezludny brzeg,
Nad nimi kondor, ciężki i znużony.
Zapadł zmierzch, a do wąwozów i dolin
Noc się zakrada. Naglony przez mrok,
Chudy, pokraczny, opuściwszy wzrok
Na skały w dole, opada powoli.
Wtem krzyk przeciągły rozchodzi się echem,
Mieszczący w sobie i żałość, i moc,
Ginie w przestworzach. Lecz w dali sinieje
Nieporuszone morze. Skrywa noc
Skały i piaski, a na szczytach wieje
Chłodem pustyni i śmierci oddechem.
przełożył Maciej Froński