Toruń płonie III (dwie strony lustra)
Czasami przychodziło mi do głowy, że może też gdzieś jest jakaś samotna kobieta, która potrzebuje miłości, albo jest tak samo znerwiona jak ja.
Paweł Tuchlin
A on ma lat szesnaście
Kodeinowy blask w oczach
Ślady szyszek odbite na przejrzystej skórze
Bo znalazłam go pośród pokrzyw i pajęczyn
Na tyłach klubu – pustka podchodzi tu nocą
Chcę jątrzyć rany duszy wciąż dłużej i dłużej
Chcę kruchego młodzieńca doić go na klęczkach
Moja dłoń jest parzącym polipem jego usta są miękkim wahaniem
Jego usta są cierniem zabierz cierń ode mnie
Odemknij wieko skrzynki chodź i mnie odemknij
Bo jestem po złej stronie weneckiego lustra
Tymczasem na Barbarce w lesie stoi auto
Z dwoma zwojami liny na tylnym siedzeniu
Parą na tylnej szybie świta już jest szósta
Jest czas by się przemóc
Wracać w jednej pończosze i bez głodu w oczach
Zasypiać gdy nadzieja całuje mnie w usta