Legenda
Legenda
Wydęte karawele o żaglach z czerwonych motyli,
Pachnące cynamonem, pieprzem i imbirem,
Upływają po morzach mosiężnych, a w tyle
Delfiny ciągną – jak antyczne liry.
Jacyż na rufach zdobywcy
Odlani z płynnego złota
W pieśniach wysmukłych jak skrzypce,
Z puszystym wejrzeniem kota?
A zawsze tak samo daleko
Dzwonią na widnokręgu
Malenkie archipelagi,
Które dosięgnąć ręką.
Tam na wyspach małych jak uśmiech
Przez dżungle tygrysiej trawy
Wędruja złote strusie
I szylkretowe żyrafy.
W różowym hamaku wybrzeża
Koń purpurowy gna,
A z dziupli wygląda w pejzaż
Maleńki induski strach.
Kto ten krajobraz zbudował
Na wiotkim cieniu zamyśleń,
Nad trąbką wiatru wydymał
Policzki wezbrane jak wiśnie?
Oto zwrotniki płonące
Jak złoto – czerwone piekło.
Maleńkie archipelagi
Zawsze tak samo daleko.
Strzelały race gwiazd
W przestrzeń wydętą i ślepą,
Spadały księżyce na płask
Do dna stopionego w srebro.
Śpiewały ryby skrzydlate
Pieśni przejrzyste i szklane
Kiedy w wyblakłe rano
Okręt upływał nad światem.
Oto legenda marzeń,
Śmiesznych ptaków ze snów.
Nocą to tylko żeglarze
Płyną na dziwny łów:
Patrzeć, patrzeć na niebo smutku
Nad drzewo odarte historii.
Tam białe trupy zdobywców –
– herosów zastygłych w orion.
Tam tylko w hamaku plaży
Dziewczynki z miedzi kołyszą
Pieśni zgubionych żeglarzy
Zarosłych czasem i ciszą.